Wakacje z blondynem rzecz krótka a cieszy
Miał światło w czuprynie umiał mnie rozśmieszyć
To rzadko się zdarza kalendarz nie istniał
Na wydmach i plażach bezludnych jak wyspa
Księżyce wieczorne odbite od wody
Jak nic dodawały blond włosom urody
Lipcowo sierpniowy spotkany pod wieczór
Mężczyzna nad morzem i żadnych złych przeczuć
Czas jednak upływa a z nim tak po prostu
Co dnia mu przybywał milimetr odrostu
Odrosty jak chwasty i nagle mój maczo
Przejrzysty i jasny wnet ściemniać mnie zaczął
Lipcowo sierpniowy spotkany pod wieczór
Mężczyzna nad morzem i żadnych złych przeczuć
I tak się zaczyna historia we dwoje spotykasz blondyna
A czas robi swoje[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |