Gdy wypije sobie czasem gin z tonikiem
Albo raczej mówiąc szczerze ginów kilka
Nie próbuje czasu chwytać niech umyka
Przecież starsza ode mnie a jednak nie brzydka
Jest Wenecja na przykład
Gdy w jej oczach się przegląda Bóg i turyści
I już bruk się usuwa spod nóg
Ale błyszczy jeszcze błyszczy
Ciągle godna podziwu
I miłości wciąż chciwa
Na nabrzeżach obrusy nakrywa
I kusi i łopocą obrusy
Jak chorągwie na wietrze
Bardzo łatwo pokochać
Bardzo łatwo pokochać
Bardzo łatwo pokochać
Wenecję
Kiedy w szklance chandra zmiesza się z nadzieją
Myślę jutro będzie lepiej lecz pojutrze
Może lepiej ginąć nagle jak Pompeja
Albo starzeć się pięknie a im piękniej tym cudniej
Jak Wenecja lub cudniej
A w jej oczach się przegląda Bóg
Mówiąc sobie może bym dla niej coś zrobić mógł
Lecz nie zrobię nie, nie zrobię
Towar niech ściąga z wystaw
I z kanałów gondole
Gdy popędzi ostatni turysta na kolej
Niech pokocha te swoje resztki złoceń
Pod kurzem
Trudno przecież z nią zostać
Trudno przecież z nią zostać
Trudno przecież z nią zostać
Na dłużej[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |