Wsłuchany stoję w nocną ciszę,
pieszczotą rzekę wiew kołysze,
śni cicho świat uśpiony,
na niebie gwiazd miljony.
miłośnie szemrzą senne drzewa,
i pieśń przecudna się rozbrzmiewa
słowiczym łkaniem dzwoni sad
zapachem swym upaja kwiat.
Zlitować się nad niem chciej,
wzajemną bądź miłości tej.
Miłosny wokół słychać zew
i rozkosz czarem w noc tę spływa,
namiętnym żarem płonie krew,
stłumiony szału krzyk się zrywa,
nic nie zamąca ciszy snów,
na niebie księżyc blaskiem drga,
i tylko w chorem sercu znów,
przeczucie czegoś złego trwa.
Przyjdź czekam cię.
Samotny błądzę tu dookoła,
na próżno serce ciebie woła,
cierpieniem, bólem gnane,
bez granic rozkochane,
i baśnią szczęścia śni miłosną,
tęsknoty moje w bezmiar rosną.
Pod oknem twojem czekam tuż,
spragniony ciebie i miłości,
przyjdź na mych piersiach główkę złóż,
niech chwila szczęścia nam zagości
w objęciach swoich pieść mnie tul,
ta cudna noc rozkoszą tchnie,
niech w chorem sercu zmilknie ból,
i pierzchną w dal przeczucia złe.[1]