Kiedy zmora dusi mnie
zrywa sen nad ranem
mówię sobie: walcie się
z wyra dziś nie wstaję!
Brzecież ja dokładnie wiem
co mnie dzisiaj czeka
jutro i pojutrze też
życie mi ucieka
By mechanizm kręcił się
lat dwadzieścia trybię
ślicznie gramy role swe
aż ktoś kozła fiknie
Wyżej
ponad przeciętność
wyżej
nad mą codzienność
wyżej
nad chwil niezmienność
ja wyżej chciałbym pofrunąć
Tyle lądów tyle miast
gdzie do nieba schody
a ja w kraju orlich gniazd
z Marią z Częstochowy
Gdy popiję szarpią mnie
wierność i pragnienie
choć odmiany bardzo chcę
niczego nie zmienię
Wyżej
ponad przeciętność
wyżej
nad mą codzienność
wyżej
nad chwil niezmienność
ja wyżej chciałbym pofrunąć choć raz
I gdy zmora dusi mnie
zrywa sen nad ranem
mówię sobie: walcie się
z wyra dziś nie wstanę!
Ja chciałbym się odbić
wyżej
ponad przeciętność
wyżej
nad mą codzienność
wyżej
nad chwil niezmienność
ja wyżej tak chciałbym pofrunąć
Tak chciałbym odlecieć
Wyżej.[1]
1. |
http://www.perfect.art.pl/ |