Za pięknem wędrowałem
Niejedną tracąc rzecz
Cierpliwość i rodzinę
Niepodpisany wiersz
Myślałem, że sowita
Nagroda czeka mnie
Że piękno wnet odpowie
Na rozpaczliwy zew
Ćwiczyłem się w świętości
Na biednych łożąc wciąż
Lecz wieści o mych cnotach
Nie poruszyły go
Zmieniłem styl na srebrny
Przywdziałem czarny strój
Tam gdzie się poddawałem
Dziś pierwszy ruszam w bój
Napadłem na kasyno
Syciłem żądze swe
I sam decydowałem
Co dobre a co złe
Dziś słuch mnie niejeden
Z porażek uczę się
Znam wartość przebaczenia
I własnych zasług cień
Lecz piękna nie dotknąłem
Zbyt ciężką rękę mam
Nie słuch mnie ta gwiazda
Tę nagość ledwie znam
Za pięknem wędrowałem
Niejedną tracąc rzecz
Cierpliwość i rodzinę
Niepodpisany wiersz[1]