Miłość mnie szuka po mieście,
miłość w zielonym berecie.
Przepadłem jak kamień w wodę
Gdzie jestem? Wy może wiecie?
Spod zielonego beretu
strzępek wichury w złocie:
ptak nieprzytomny z tęsknoty,
włosy w porywczym odlocie.
Biega w rumieńcach zdyszana,
pośpiechem drżąc gorączkowym
miłość zawieja wieczorna,
miłość w trenczkocie deszczowym
Wiatr jej nadążyć nie może
i gończe listy rozwiesza,
pod naprężonym jej swetrem
stuka żarliwa depesza.
W barach, kawiarniach, teatrach
listy i serca zostawia,
zamieć po mieście kołuje,
róże spod bruku wykrwawia.
Zrywam je moja nieznana,
cień pochylony bólem,
czerwone blaski z kałuży
oczyma podnoszę czule, czule.[1]
1. |
http://kppg.waw.pl/Strona%202019/song.php?utwor=18858 |