Jak wiosny wiew, świeży zwycięski,
Ożywia kwiat, co zimą zgasł,
Tak zapomina dusz ból ciężki,
Gdy koi ją litosny czas!
Bo żaden ból nie trwa na wieki,
Na nocy tle już błyska nów,
Świtania czas już niedaleki,
Zakwitnie miłość znów!
Klną się w miłości godzinie,
Kochać się wiecznie, po zgon!
Lecz miłość gaśnie i ginie...
Znudzeni: ona i on!
Tak było z nami potrosze
Jam płakał, tyś śmiałą się!
Nie chełp się Pani tem, proszę,
Co było, skończyło się!
Jak wiosny wiew, świeży zwycięski,
Ożywia kwiat, co zimą zgasł,
Tak zapomina dusz ból ciężki,
Gdy koi ją litosny czas!
Bo żaden ból nie trwa na wieki,
Na mrocznym tle już błyska nów!
Świtania czas już niedaleki,
Zakwitnie miłość znów!
Wszak życie dziwnie się plecie,
Więc nie płacz nad niem, lecz drwij!
Za jedno stargane kwiecie,
Tysiące świeżych wciąż rwij!
Więc zrywam nowe wciąż kwiaty,
Ich wonią upajam się...
Lecz doświadczeniem bogaty
Nie płaczę nigdy, oh! nie!
Jak wiosny wiew, świeży zwycięski,
Ożywia kwiat, co zimą zgasł,
Tak zapomina dusz ból ciężki,
Gdy koi ją litosny czas!
Bo żaden ból nie trwa na wieki,
Na nocy tle już błyska nów,
Świtania czas już niedaleki,
Zakwitnie miłość znów![1]