Żegnaj moja muzyko, puka wieczór do okien
I już cienie się kładą do stóp.
Dzień odchodzi donikąd,
Północ czeka za progiem,
Pora zamknąć powieki na klucz.
Lecz nim księżyc ulice białym światłem ozłoci,
Ty zatrzymaj tę ciszę,
Co z daleka nadchodzi,
Bezszelestnie się tuląc do rąk.
Odpłyniemy oboje, muzyko,
Zanurzymy się lekko we śnie,
Odpłyniemy oboje, muzyko,
Zanim miasto obudzi znów czas,
Odpłyniemy oboje, muzyko,
I do świtu nie znajdzie nikt nas.
Żegnaj moja muzyko, pora zajrzeć do marzeń,
Dzień swój kielich wychylił do dna.
Tak już sennie i cicho,
Chociaż jeszcze na twarzy
Niespełniona nadzieja wciąż trwa.
Jeszcze dłonie bezradnie obejmują klawisze,
Jakby chciały zatrzymać ich ton,
Więc nim ciemność opadnie,
Niech twój śpiew mnie kołysze
I jak skrzydłem otoczy mój dom.
Odpłyniemy oboje, muzyko,
Zanurzymy się lekko we śnie,
Odpłyniemy oboje, muzyko,
Zanim miasto obudzi znów czas,
Odpłyniemy oboje, muzyko,
I do świtu nie znajdzie nikt nas.[1]
1. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/product_info.php?products_id=285 |
2. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/index.php?manufacturers_id=48 |
3. |
https://online.zaiks.org.pl/WorkCatalog/do/118397 |