Budzik znów o czwartej budzi nas –
– Trudno, pora już i już na sen nie czas.
Kawy łyk rozgrzewa, niby żar
I za kilka chwil ten tłum i szum i gwar...
Żalu smak, bezsilna, głupia złość:
Jakże długo tak; już dość, już dość, już dość!
Jak co dnia, pożegnasz w progu mnie,
Wrócisz do swych spraw – od lat tak – dzień za dniem...
A w autobusie znów tłok,
Zmęczone twarze o krok,
Na każdej smutek ten sam –
– Jakże ja tych ludzi już znam!
Zwyczajni tacy,
Którym życie każe wstać,
Kiedy inni jeszcze wciąż
Mogą spać.
Pewnie ktoś inaczej wita dzień;
Dla nas krótka noc i sen to wciąż nie sen.
Wstawać czas, marzenia licho pal!
Który to już raz ten gniew, ta złość i żal?!
Dziwna rzecz, jak trudno wyjść za próg,
Zwłaszcza, kiedy wiesz, że sen jest wciąż tuż-tuż.
Chłodny wiatr wygląda z pustych bram –
– Oto i nasz świat, co dnia, od lat, ten sam...
A w autobusie znów tłok,
Zmęczone twarze o krok,
Na każdej smutek ten sam –
– Jakże ja tych ludzi już znam!
Zwyczajni tacy,
Którym życie każe wstać,
Kiedy inni jeszcze wciąż
Mogą spać.[1]
1. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/product_info.php?products_id=171 |
2. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/index.php?manufacturers_id=34 |
3. |
https://online.zaiks.org.pl/utwory-muzyczne/126568 |