Zgłoszenie do artykułu: Andrea Doria

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Andrea Doria

Autor słów:

Niemczuk, Czesław

Autor muzyki:

Korda, Wojciech

Data powstania:

1969

Informacje

Niebiesko-Czarni to była przede wszystkim platforma dla pokazania solistów. Przewinęła się ich sporo, i prawie wszyscy cieszyli się – zasłużoną– sławą. Startowali jako półamatorzy, by po zdobyciu umiejętności i popularności iść własną drogą. Pod koniec lat sześćdziesiątych nie było już w zespole Heleny Majdaniec – usiłującej zaistnieć w Paryżu, Michaj_Wasil_(Michaj_Burano) – także szukającego swojego miejsca za granicą. Czesław Niemen święcił triumfy z własnymi, kolejnymi formacjami. Niebiesko-Czarnym pozostały tylko dwa „głosy”. Ada Rusowicz i Wojtek Korda. I – co nie mniej ważne – najzdolniejsi muzycy grupy. Pianista Zbigniew Podgajny i gitarzysta Janusz Popławski. Obydwaj także komponowali, a ten ostatni napisał dla Kordy wielki przebój Adagio Cantabile. Komponował dla siebie także sam wokalista. Hej idzie chłopak młody, Przyszedł do mnie blues, Powiedz jak mnie kochasz, były piosenkami miłymi, ale nie spotkały się z wielkim zainteresowaniem słuchaczy. Ich wielką zaletą było to, że Wojtek pisał je „pod siebie”, zgodnie z jego wokalnymi możliwościami, więc pasowały mu jak dobrze skrojony garnitur. Wielki Przełom nastąpił w 1969 r.

Najpierw krótkie wprowadzenie z zupełnie innej bajki. Choć to niestety wcale nie bajka. W lipcu 1956 r. doszło u wybrzeży Stanów Zjednoczonych do kolizji dwóch statków. Najbardziej ucierpiał włoski liniowiec pasażerski Andrea Doria, w którego burtę wbił się wzmocniony do żeglugi po zamarzniętych wodach, dziób statku Stockholm. Straty w ludziach jak na taką skalę były nieduże, ucierpiały właściwie tylko te osoby, które znajdowały się bezpośrednio w strefie zderzenia. Andrea Doria tonął przez jedenaście godzin było więc dostatecznie dużo czasu na uratowanie prawie 1700 osób. Tragedia ta wydarzyła się w niemal filmowych okolicznościach. Szwedzi płynęli przy pięknej, bezchmurnej pogodzie, gdy nagle pojawił się tuman mgły a z niego wyłonił gigantyczny transatlantyk. Nie było możliwości skorygowania kursu i tak doszło do nieszczęścia. Wypadek był szeroko komentowany bowiem panowało przekonanie, że w erze powszechnego już stosowania radarów, do takich incydentów nie miało dochodzić.

Teraz możemy wrócić do Wojtka Kordy. Moją pierwszą wielką młodzieńczą pasją – opowiada – była marynistyka. Trochę dlatego, że jednym z niewielu kolorowych, wydawanych na porządnym papierze pism był miesięcznik „Morze”, bardziej jednak przez morskie tajemnice i legendy. Morze Sargasowe, Trójkąt Bermudzki, konwoje do Murmańska. Mieszkałem po sąsiedzku z Tomkiem Dziubińskim (gitarzystą i propagatorem ciężkiego rocka – przyp. red.), on też prenumerował „Morze”. Może i to nas związało, bo potem przez lata współpracowaliśmy. W każdym razie pewnego dnia w kinie zobaczyłem Kronikę Filmową, a w niej felieton o wypadku Andrea Dorii. Tak mną to wstrząsnęło, że potem przez lata wracałem do tego wspomnienia. Kiedy już zostałem Niebiesko-Czarnym i zacząłem komponować postanowiłem, że napiszę kiedyś „marynistyczną” piosenkę.

To kiedyś nastąpiło właśnie w 1969 r. Wojtek leżał na kanapie i nagle w głowie zaczęły mu kołatać słowa Andrea Doria, Andrea Doria. W sekundę „podłożyła się” pod nie melodia i oto był gotowy refren, od dawna planowanej morskiej opowieści. Szybko chwycił gitarę, przegrał to co wymyślił, zapisał pomysł i …zaczął kombinować canto.

To był czas wielkiej popularności Hendrixa – wspomina. Bardzo mi pasowały jego rozwiązania harmoniczne. No i w tym stylu dopisałem zwrotki. Moment i piosenka była gotowa. Nigdy przedtem, ani potem nie pobiłem tego rekordu prędkości komponowania.

Piosenka była gotowa, to określenie trochę na wyrost. Gotowa była melodia, teraz trzeba było „ubrać” ją w aranżację. Tę pracę miał wykonać Zbigniew Podgajny. Sugestia Kordy była taka, żeby dla podkreślenia dramatyzmu utworu, wykorzystać rytm SOS wystukiwany alfabetem Morse’a. Trzy krótkie, trzy długie, trzy krótkie. Zadanie było karkołomne, ale nie dla talentu Zbyszka. Układ kropek i kresek wymusił niejako, prawie niespotykany w muzyce rockowej, rytm na 6/8. Aby jednak nie było wątpliwości, że to rock, gitara Janusza Popławskiego miała zabrzmieć – a jakże – po hendrixowsku.

Pozostawała sprawa tekstu. Wiadomo było, że musi być Andrea Doria. Tak się złożyło, że Niebiesko-Czarni bawili w Warszawie. Tu była baza wypadowa ich trasy po Mazowszu, tu zaprosił ich do studia radiowej Trójki red. Czesław Niemczuk. Wojtek opowiedział mu o swoim pomyśle na piosenkę, a ten zareagował natychmiast

– Nie masz tekstu? Ja ci go napiszę.

I też prawie natychmiast, bo następnego dnia, wręczył go zdumionemu artyście.

Tak narodził się największy przebój Wojciecha Kordy. Co najdziwniejsze, znany tylko z radiowej anteny bowiem Niebiesko-Czarni nigdy nie umieścili go na żadnej płycie. Pytany o to, dlaczego? wokalista odpowiedział

Mam powiedzieć prawdę?

Masz – czułem, że zaraz poznam wielką tajemnicę

Nie wiem[1].

Bibliografia

1. 

Halber, Adam
Andrea Doria, „Angora” nr 37/2013 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2013.