Tytuł: |
Dumka na dwa serca |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1999 |
Taki obrazek: Lwów, legendarna kawiarnia „Wiedeńska”. Dancing. W pewnym momencie orkiestra zaczyna grać pewną melodię, jakby znajomą. A już na pewno znajomą dla Jacka Cygana, który pisze książkę o lwowianinie Leopoldzie Kozłowskim i idąc jego śladami odwiedza i „Wiedeńską”. Wszyscy wstają od stolików i udają się na parkiet. Tańczą. Rozbawiony, ale i zadziwiony towarzysz biesiadującego Jacka prosi kierownika sali i mówi: „Czy pan wie, że tu obok mnie siedzi współautor tej piosenki”? I za chwilę na stole pojawia się szampan, pięć róż, wszyscy wstają i biją brawo. Ukraińscy słuchacze, oklaskują polską piosenkę, choć wielu z nich uważało, że to ich, ludowy utwór.
W 1999 r. zamówienie na muzykę do „Ogniem i mieczem” złożono u Krzesimira Dębskiego. Ten oczywiście z zadania wywiązał się wzorowo, a kiedy już wszystkie podkłady były skomponowane i chyba nawet nagrane, nadszedł czas dodatkowej próby. Trzeba było wybrać jeden motyw, najbardziej typowy dla klimatu obrazu, ale też najtrafniej wpadający w ucho, a więc trzeba było wybrać utwór, żeby rozwinąć go w piosenkę. Nie, nie miała znaleźć się w filmie, miała go promować. Po dyskusjach postawiono na fragment, który roboczo nazwano „Pieśń Heleny”, bowiem miał towarzyszyć pojawianiu się głównej bohaterki na ekranie. Napisanie tekstu złożono w rękach Jacka Cygana.
Przeczytałem jeszcze raz „Ogniem i mieczem”, żeby wczuć się w klimat powieści, zacząć „myśleć w jej języku” – powiada – i napisałem, jak sądzę, coś bardzo stylowego. Zresztą nie tylko ja tak uważam. Pewna polonijna, chicagowska gazeta pogratulowała mi prawdziwie sienkiewiczowskiego stylu, dokonała dogłębnej analizy, chwaląc za te wszystkie „przez kurhany spopielałe, przez chutory w ogniu całe”, no za cały ten entourage. O dziwo u nas w kraju nikt jakby tego nie zauważył.
Piosenkę miała pierwotnie śpiewać Izabella Scorupco, filmowa Helena. Z początku nie było wątpliwości. Aktorka miała w dorobku wydaną płytę, znane były jej umiejętności wokalne i wydawało się, że nie ma sprawy. Jednak może utwór okazał się dla niej mało interesujący, albo za trudny, może komuś zabrakło sprytu, żeby artystkę namówić? W każdym razie odmówiła.
I tu do akcji wkroczyła wytwórnia płytowa, która miała wydać muzykę z filmu. Jej największymi polskimi gwiazdami w tamtym czasie byli Edyta Górniak (900 tys. sprzedanych płyt „Dotyk”) i Mieczysław Szcześniak. Uparto się na duet, musiał więc Jacek Cygan tekst uzupełnić o partię męską, co jak sądzę podniosło atrakcyjność piosenki, bo oto Ona pyta gdzie jest On, On pyta gdzie jest Ona, tęsknota, miłość bezbrzeżna. To wyraźne odwołanie do treści filmu, ale też okazja do pokazania niezwykłych możliwości interpretacyjnych obojga wykonawców.
Chodziło o to, żeby jak najlepiej te emocje pokazać – wspomina Jacek Cygan. Na ogół w takich przypadkach, każde z piosenkarzy wykonuje oddzielnie swoją partię, tym razem postanowiliśmy jednak, że obydwoje będą razem w studio. Chciałem stworzyć takie psychiczne miejsce, takie okoliczności, żeby cała ta nasza czwórka, czyli Edyta, Mieczysław, Rafał Paczkowski, który bardzo pięknie to zaaranżował i ja, żebyśmy uczestniczyli w misterium, w którym by napięcie zaistniało, żeby to porywało. Zresztą do dziś jeśli zdarza się, że podczas koncertu, obydwoje to śpiewają, to te emocje pulsują, to wszystko jest prawdziwe. Kto nie miał okazji zobaczyć ich na żywo niech sprawdzi w teledysku.
To wszystko trwało dwie noce. Ostatniej kiedy wszystko było już nagrane Rafał Paczkowski zajął się miksowaniem ostatecznej wersji. Skończył o szóstej, a za trzy godziny miał się odbyć pierwszy test. Przedstawienie utworu reżyserowi Jerzemu Hoffmanowi. Jego akceptacja oznaczała, że wyrazi zgodę na użycie fragmentów filmu w teledysku. Napięcie było wielkie, trema jeszcze większa, zaś radość ogromna, kiedy Pan Jerzy wstał z fotela ze łzami w oczach, uściskał Jacka Cygana i powiedział „macie wszystko co chcecie wykorzystać w teledysku”! Jest jeszcze jeden wzruszający epizod związany z Hoffmanem i „Dumką na dwa serca”. Otóż w trakcie ostatnich prac nad filmem, zmarła żona reżysera, pani Wala. Podczas ceremonii w domu pogrzebowym na warszawskich Powązkach popłynęły słowa tej pieśni. „Mój sokole chmurnooki…”
I wszyscy płakali[1].
1. |
Halber, Adam |
2. |
http://www.angora.pl |