Zgłoszenie do artykułu: Vabank

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Vabank

Autor muzyki:

Kuźniak, Henryk

Data powstania:

1981

Informacje

Zdarzyło mi się już przekonywać Szanownych Czytelników, że i profesor potrafi napisać przebój. Na ogół jeden, ale za to, jaki? No, bo przecież Pierwszy siwy włos wyszedł spod ręki Henryka Jabłońskiego, Pamiętasz była jesień Lucjana Kaszyckiego. To prawda, otrzymali oni tytuły naukowe już po tych (choć przecież nie dzięki nim) osiągnięciach, ale trawestując znane powiedzenie „nosili już biret w teczce”. Dziś czas na kolejnego utytułowanego kompozytora i jego przebój. Tym razem, co rzadkość, instrumentalny.

Rafał Golec popularyzuje teorię, że połowa ludzkości jest głucha, jej wystarczy sam tekst, druga natomiast potrafi zachwycić się melodią. Jak jednak zakwalifikować tych, dla których melodia musi składać się z obrazem? Z pewnością wyjaśniłby to zjawisko profesor Henryk Kuźniak, światowej sławy autorytet w dziedzinie wzajemnej korelacji dźwięku i klatki filmowej. Międzynarodową, opisywana w fachowej literaturze sławę, przyniósł mu eksperyment, w którym pod pięć takich samych fragmentów filmu podkładał cztery różne ścieżki dźwiękowe i pytał studentów o wrażenia.

W każdym razie z takim dorobkiem został szanowanym wykładowcą łódzkiej Filmówki, a przez jego wykłady przeszło wiele roczników studentów. Także ten, na którym studiował Juliusz Machulski.

Chociaż jestem z wykształcenia muzykologiem, to próbowałem swoich sił i w kompozycji – opowiada Profesor. Najpierw jako pracownik Wytwórni Filmów Dokumentalnych dobierałem muzykę do Polskiej Kroniki Filmowej, później już pisałem do filmów dokumentalnych, etiud studenckich. Pierwszych fabuł moich studentów. Lubiłem im pomagać. Zgłosił się też do mnie Julek. Przyniósł scenariusz niskobudżetowego filmu „Bezpośrednie połączenie”. Niestety produkcja została bardzo źle przyjęta, ale ja jej broniłem, a reżysera pocieszałem. Może dlatego miał śmiałość poprosić mnie o muzykę do kolejnego swojego projektu. Pierwotnie nosił tytuł „Kwinto”, ale zmieniono to na „Vabank” pisane z polska. Zawsze z uwagą czytam scenariusz, wtedy staram się nadać jakąś barwę, kolor dźwiękom. Tu byłem znacznie rozczarowany. Opowiastka wydała mi się płytka i banalna. Na szczęście wyczucie miał Jerzy Kawalerowicz, szef zespołu filmowego, w którym „Vabank” miał być w 1981 r. realizowany.

Jak się wydaje o podjęciu współpracy zadecydowały nie tylko rekomendacja Mistrza i sympatia do młodego reżysera. Przecież to film prawie muzyczny. Kwinto jest muzykiem, trębaczem, a w scenariuszu są sceny odbywające się w restauracji, w której gra orkiestra. Cóż za pole do popisu dla kompozytora? Henryk Kuźniak wszedł na to pole z zapałem.

Najpilniejsza potrzebą było napisanie utworów do playbacków, to znaczy do scen, w których widać grających muzyków. Tak powstały Blues na Kwintę, grany przez Jana Machulskiego w hotelowym pokoju, oraz Parkietowy Ragtime, wykonywany przez dansingowy zespół. Nagrano je w studio Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, siłami wybranych muzyków orkiestry Jerzego Maksymiuka i wydawało się, że jest… po robocie.

Film zmontowany – wspomina kompozytor – siadamy i oglądamy, gdzie ma być dopisana muzyka, a Julek mówi, „no to właściwie główne tematy już mamy”. Na to ja: „nie, teraz dopiero napiszemy główny temat”. Tamte były muzycznymi rekwizytami, częścią fabuły. Julek był rozczarowany, ale uległ. No i wtedy skomponowałem ragtime pojawiający się w czołówce obrazu. Mówiąc szczerze nie miałem doświadczeń z muzyką jazzową. Owszem jeszcze w czasie studiów założyłem z kolegami zespół o nazwie „Caro”, ale ani skład nie był jazzowy, ani repertuar, bowiem graliśmy popularne melodie do tańca. Do tego dochodził pewien problem dochowania wierności historycznej. Otóż to, co napisałem to rasowy dixieland, a w czasach, w których dzieje się akcja „Vabank”, takich zespołów w Polsce nie było.

No cóż, jak mówił w Misiu Janusz Zakrzeński, jest prawda czasu i prawda ekranu. Tu zwyciężyła prawda ekranu i mamy ten dixielandowy skład. Żeby jednak było „uczciwiej” kompozytor przypilnował, by wykonujący partię trąbki, wybitny przecież jazzman, Henryk Majewski, zbytnio nie „jazzował”, do tego poprosił o… rozstrojenie fortepianu, zaś sam zagrał na… grzebieniu. Wszystko wyszło bardzo dobrze i… nie zostało zauważone. Może dlatego, że premiera miała miejsce tuż po ogłoszeniu stanu wojennego? – zastanawia się Profesor. Nikomu nie było wesoło. Trochę to było przykre, bo wiedziałem, że w coś jest w tym utworze. Właściwie po projekcji podeszła do mnie tylko jedna osoba z gratulacjami. To był aktor Bronisław Pawlik.

Co dziwne, utwór nie został wydany na płycie, ani nie był nadawany w radio, jednak wszedł do klasyki polskiej muzyki rozrywkowej. Nastąpił silny wzajemny związek: muzyka kojarzy się z lubianym filmem, znakomity film ze świetnym motywem muzycznym. No, ale skoro powstał on w profesorskiej głowie...[1], [2].

Bibliografia

1. 

Halber, Adam
Vabank, „Angora” nr 50/2013, Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2013.

2. 

http://www.angora.pl
Artykuł pochodzi z nr 50/2013 [odczyt: 23.05.2014].