Kiedyś dadzą ci karabin, każą równo stać
kiedyś każą załadować, potem oddać strzał
siłą wpędzą do okopu, w błoto wbiją twarz
później padnie rozkaz „umrzyj!” i skończy się czas
rozkaz, rozkaz idziemy ze śpiewem
rozkaz, rozkaz a sztandar powiewa
nasz
tamten frajer z drugiej strony to odwieczny wróg
rozkaz padł, rzucasz granat, on już jest bez nóg
miał 20 lat jak ty i chciał rzucić też
ty dostaniesz wielki order, z niego tryska krew
rozkaz, rozkaz idziemy ze śpiewem
rozkaz, rozkaz a sztandar powiewa
nasz
deszcze niespokojne potargały sad,
a my na tej wojnie ładnych parę lat.
Do domu wrócimy, w piecu napalimy,
nakarmimy Szarika, a potem Gustlika...[2]
1. |
|
2. |
http://ksu.art.pl/ |