Pierwszego maja, pierwszego maja
Płoną kokardki, huczy nasz śpiew.
Pierwszego maja, pierwszego maja
Rwie się przez kraty na wolność zew.
/Pieśni stal płynie w dal,
Rozwarły się drzwi,
Lecz śpiew nasz dalej brzmi./bis
Wpadła ich zgraja – przekleństwa i ryk,
Krew, szarpanina i bicie, i krzyk:
„Baczność, w dwuszereg nie ruszać się stać.
Idzie naczalstwo, taka wasza mać”.
Za te śpiewy i okrzyki,
Za kokardek zwyczaj dziki
Wszystkie będą ukarane
Odebraniem ulg.
Zabraliśmy wam kajety,
Weźmiem książki i gazety,
Kraty wstawim na widzenie –
Ordnung musi być.
A za dalsze niesłuchanie
Będą kary i przebranie
W kryminalny mundur stary,
Siedmiodniowy karc.”
Przez dzień cały lśnią kokardki,
Choć po trzykroć zdarte,
Delegatkę nam zabrali,
Walka trwa zażarta./bis
Wróci nasza delegatka,
Faszystowskie dranie.
Zaczekajcie, wnet sprawimy
Wam porządne lanie./bis[1]