A Bożeż mój, Boże, zginęła ja marnie:
Kogo ja nie kocham, ten się do mnie garnie.
A kogo ja kocham, ten ode mnie stroną,
Nie będzie mym mężem, a ja jego żoną.
Ten ptaszek malutki, on przynasza wieści,
Że mój najmilejszy druga sobie pieści.
Niechaj sobie pieści, on ma własna wola.
Skara jego Pan Bóg za kochania moja.
Wyjda na dziedziniec, na niebo spoglądam
I tak serdecznie swego Jasia żądam.
Wyjda na ulica, zapytam u ludzi,
Czy nie widzieli, gdzie mój Janek chodzi.
A ludzi słuchają i tak mówią śmiele:
Widzieli, widzieli, jak klęczał w kościele.
Klęczał za kratami, a przy nim dziewicy,
A na ołtarzu dwie palące świecy.
Bijcie że pioruny, palcie bez przestanku,
Która by klęczała przy moim kochanku.
Która by klęczała i z nim ślubowała,
Bodajże pod nimi ziemia rozerwała.
Ziemia rozerwała, trzy pioruny trzasły
I na ołtarzu wszystkie świecy zgasły.
Wszystkie świecy zgasły, słońca nie świeciła,
W dzień jego ślubu żałoba pokryła.[1]
1. |
Mincewicz Jan, Pieśni Wileńszczyzny, Olsztyn, Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Oddział w Olsztynie, 1992, s. 13. |