A witajże Kasiu droga, Kasiu jedyna, Kasieńko
Czy ty sobie przypominasz swego Marcina?
Co to z tobą raz na wieńcu w karczmie wywijał
I od rana do wieczora, twe zdrowie spijał
Twe zdrowie spijał, da dana, twe zdrowie spijał.
A ja ciebie także witam, drogi Marcinie,
I o zdrowie twoje pytam, tylko jedynie.
Wczoraj, gdym się z tobą bracie rozstać musiała,
Tom spokoju w ojca chacie więcej nie miała,
Więcej nie miała, da dana, więcej nie miała.
Moja matuś, mnie swatają z starym baronem,
A tatusio krzyczy, łaje, klnie ciężkiem słowem;
A ja biedna płakać muszę, w tem moja wina,
Że nie mogę kochać Jana, tylko Marcina,
Tylko Marcina, da dana, tylko Marcina.
Moja Kasiu, moja droga, tylko mi nie becz,
Weź chusteczki, otrzyj łezki, rzuć frasunek precz.
Jutro rano w ojca chacie rzucim się śmiele
Do nóg ojca, do nóg matki, będzie wesele,
Będzie wesele, da dana, będzie wesele.[1]