Zgłoszenie do artykułu: Awionetka

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Silnik wydudnił dziwny ton,

śmigło nagle zastygło,

pan Benek strasznie zbladł,

a potem nagle zawirował świat.

A było tak:

Znajomy z Niemiec bardzo, bardzo chciał

zobaczyć z góry Warmię i Mazury.

Pan Benek się namówić dał,

a doświadczenie miał jak mało który.

Weźmiemy jeszcze moją ciotkę i – powiedział –

dzieciaki brata z przodu się posadzi.

Trzeba się upchać, żeby domknąć drzwi,

będziemy w górze dam poprowadzić.

Awionetka, awionetka, jaka zwinna, jaka lekka.

Ja kaleka, ty kaleka, bo nas niosła awionetka.

Stalowy ptak wolno wyniósł nas

ponad kominy fabryki opon.

I wtedy ciotka podniosła wrzask,

w życiu nie była przecież tak wysoko.

Znajomy z Niemiec nad jezioro chciał

polecieć, skręcić kilka ujęć.

Pan Benek Karolkowi dał drążek,

– niech chłopak popilotuje.

Awionetka, awionetka,

jaka zwinna, jaka lekka…

Co było dalej, chyba każdy wie.

Biegu wydarzeń domyślacie się sami,

gdy w jednej chwili jak w koszmarnym śnie

niebo się z Ziemią zamieniło miejscami.

Znajomy z Niemiec szepnął: „O mein Gott!”

Ciotka ugryzła w ucho pana Benka.

Pamiętam koszący lot, a potem –

noga, ręka, głowa, głowa, noga, noga, ręka

Awionetka, awionetka,

tu półbucik, tam saszetka,

okulary, bransoletka

– rozrzut na pół kilometra.

W finale, na sygnale w ulic gąszcz

powiozła nas karetka pogotowia.

Kierowca jak rajdowiec przyspieszał wciąż,

z pedału gazu nogi nie zdejmował.

Parę skrzyżowań, potem zakręt o-

drobinę chyba za ostry.

Pisk opon, tłuczone szkło

i nagle pod sufitem nogi siostry.

To karetka, to karetka, jaka zrywna, jaka lekka

ja kaleka, ty kaleka, bo nas wiozła też karetka.

Awionetka, awionetka, jaka zwinna, jaka lekka.

Ja kaleka, ty kaleka, bo nas niosła awionetka.[1]

Bibliografia

1. 

Czyści jak Łza
Archiwum zespołu.

2. 

Kozłowska, Agnieszka