Na Myśliwieckiej, przy Czerniakowskiej,
Jak w Łazienkowske się wjedzie,
Mieszkali sobie stworzenia boskie:
Baron z prawdziwem Niedźwiedziem.
Chodzili sobie w lato upalne
Na Agrykole zielone,
Takie dwa byty transcendentalne:
Niedźwiedź z prawdziwem Baronem.
Niedźwiedź miał trochę miodu na paszczy,
A Baron oczy przekrwione,
Bo żywot wiedli strasznie hulaszczy
Niedźwiedź z prawdziwem Baronem.
I przehulaliby cały pałac,
Wszystko by zżarła gangrena,
Gdyby za twarz ich nie przytrzymała
Pewna brutalna Helena.
Czarna Helena hoduje bluszcza,
Sadzi begonie w donice,
Tylko na stadion nikt jej nie wpuszcza,
Bo się jej boją kibice.
Czarna Helena ma dużo wdzięku
I innych zalet ma parę,
Wianek na głowie, badylek w ręku
A przed nią bieży owczarek.
Słuchajcie ludzie ballady mojej,
Co już skończona jest prawie,
Mieszkajom sobie zgodnie we troje
Na Myśliwieckiej w Warszawie,
Czy ciepła wiosna i kwitną kwiaty,
Czy mokra jesień ponura:
Baron prawdziwy, Niedźwiedź wąsaty
Oraz Helena Wichura.[1]
1. |
Andrus, Artur |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |