Już księżyc pyzaty na niebo wypłynął
I cienie po grani już rozsnuł
I rytm serc spokojnie wybija nam takt
Ballady zmęczonych wędrowców
Już ludziom w dolinach piec i łóżko
Śpiewają kołysanki do snu
Lecz myśmy wybrali, choć trudną – piękniejszą
Balladę zmęczonych wędrowców
Gdy nogi znużone, gdy góry wkoło
Gdy wspólny rytm serca, rytm kroków
Tak dobrze iść razem, jak bardzo nas brata
Ballada zmęczonych wędrowców
Radości, wzruszenia dziś w słońcu przeżyte
Odchodzą do wspomnień już do snów
A w sercach zostanie, najdłużej na zawsze
Ballada zmęczonych wędrowców
Już serca spokojne, umilkły już głosy
Odeszły za szczyty ze słońcem
Nic nam nie odbierze gór nocy i szczęścia
Ballady zmęczonych wędrowców
Już księżyc pyzaty za góry się schował
I świat cały mrokiem już zasnuł
I tylko pozostał pogodny rytm serca
Ballady zmęczonych wędrowców[1]