W długiej kolejce w barze Piast
Stałem późnym popołudniem
Nie wiedziałem, co wybrać –
Pierogi czy barszcz,
A moje życie było nudne.
I wtedy dostrzegłem ciebie, jak
Przewracasz schabowe na patelni,
Jak pieścisz widelcem panierowany schab,
By podniebienia klientów schabem pieścić.
Jak szalony ruszyłem przez barowe menu,
Zdobywałem je dla ciebie każdego dnia,
Szpinak w śmietanie, naleśniki w karmelu,
Eskalopki, kopytka i kompocik do dna.
I patrzyłem ukradkiem,
Jak przyrządzasz potrawy,
A moje życie nabrało znów barw
I czekałem, by spojrzeć ci głęboko w oczy
I zapytać nieśmiało pośród herbat i kaw.
Czy nie zechciałaby pani gotować dla mnie
Tak prywatnie?
Moje smaki rozbudzać każdego dnia
Delikatnie?
Czy nie chciałaby pani gotować dla mnie
Tak na dłużej?
W malutkiej kuchence w moim M2?
Ja w zamian przynosiłbym róże
I serce bym dał.
I gdy już repertuar baru poznałem,
I drugi raz już byłem przy „C”,
Tzn. przy „cieciorce w sosie z grzybami”,
I nadzieję traciłem już, że
Kiedyś staniesz przede mną wśród herbat i kaw
I wreszcie spojrzę ci w oczy,
Bo ty ciągle pieściłaś widelcem schab,
Ten widok był taki uroczy,
I właśnie wtedy odłożyłaś widelec,
I podeszłaś do mnie z lekkością jak ptak,
I znienacka spytałaś: „Co panu podać?”
A ja spytałem tak:
Czy nie zechciałaby pani gotować dla mnie
Tak prywatnie?
Moje smaki rozbudzać każdego dnia
Delikatnie?
Czy nie chciałaby pani gotować dla mnie
Tak na dłużej?
W malutkiej kuchence w moim M2?
Ja w zamian przynosiłbym róże
I serce bym dał.
A ty tak cudnie rzuciłaś spojrzeniem,
Aż rumieńcem pokryła się moja twarz
I odrzekłaś jakoś tak od niechcenia
„Tak. Ależ chętnie! Tak! Tyle że...
Ja potrafię tylko smażyć schab...”[1]
1. |
Kabaret Jurki |
2. |