W barze bez kantów dymi w nos
Bigos i wódka
Śledź nieżywy
I dobrze jest choć czasem coś
Bardzo rozczula nas i dziwi
Dziecięce zdjęcie co w portfelu
Noszę i widzę zawsze gdy
Wyjmuje forsę by dokupić
Ogórków
Śledzia
Setki trzy
No i ta głupia rękawiczka
W którą wkładałam małe dłonie
A która teraz
Nie wiem jak
Nagle znalazła się koło mnie
W barze bez kantów dymi w nos
Bigos i wódka
Śledź nieżywy
I dobrze jest choć czasem coś
Bardzo rozczula nas i dziwi
Byliśmy mali
Padał śnieg
Gwiazdy mrugały do nas z nieba
Odległe tak i bliskie tak
Jak świerszcz co za kominem śpiewa
Byliśmy mali
Padał śnieg
I czarodziejska biel w oddali
Tak miękko otulała nas
Jak ten czerwony stary szalik
W barze bez kantów dymi w nos
Bigos i wódka
Śledź nieżywy
I dobrze jest choć czasem coś
Bardzo rozczula nas i dziwi[1]
1. |
Kabaret Moralnego Niepokoju |
2. |