Dni,
wciąż nowe dni.
Sny,
wciąż nowe sny
i młodość, co w życie je zmienia.
Kraj,
ten jeden kraj,
od morza do Tatr
z twych dziadów i ojców marzenia.
Nad Wisłą
pod wierzbą,
nad Odrą,
bo gdzieżby,
nad Bugiem,
gdzie łąka
kwiatami zakwita;
przy pracy
i w szkole,
i w domu
przy stole,
gdzie chlebem
się dzieli rodzina.
Dni,
wciąż nowe dni.
Sny,
wciąż nowe sny,
i praca, co w życie je zmienia.
Kraj,
ten jeden kraj
od morza do Tatr, któremu i ciebie potrzeba.
W Bieszczadach,
choć deszcze,
na Warmii
i jeszcze
tam wszędzie,
gdzie jutro
buduje się dzisiaj;
przy ogniu
wesołym
i w trudzie
budowy,
gdzie sercem
twym bije Ojczyzna.[1]