Pan Marszałek w Belwederze,
W Belwederze, w Belwederze,
Chłopców z KOP-u kochał szczerze,
Kochał szczerze tak.
Sercu jego bliscyśmy,
Bliscyśmy, bliscyśmy,
Więc nie marszczył na nas brwi,
Swoich siwych brwi,
Lecz mówił:
„Brawo Kopiści, brawo Kopiści!
Chłopcy ogniści
I żołnierze zamaszyści.
Brawo Kopiści, brawo Kopiści!
Wierni, służbiści.
Cześć im, cześć!”
Dzielny nasz dowódca KOP-u,
Wódca KOP-u, wódca KOP-u,
Wciąż nas bierze do galopu,
Do galopu wciąż.
Ale gdy przyjedzie tu,
Do nas tu, do nas tu,
Twarde serce zmięknie mu
I pochwali nas
Na pewno:
„Brawo Kopiści...”[1]