Gdy nękają Cię koszmary
Wstrętne podłe nocne mary –
Upiór, potwór czy też zwierz
Idź się z Buką zmierz.
A gdy bałem się za młodu
Wejść do kuchni mimo głodu
Ciemność w kuchni panowała –
Może Buka grasowała?
Z mojej podstawówki pamiętam szatniarę. Była wielka... Czasami mnie łapała i kazała mi pokazywać kciuka i mówiła że jak trochę podrosnę i będę tak gruby jak jej kciuk to mnie zje... Jeszcze nigdy się tak nie bałem…
Coś na strychu hałasuje,
A w piwnicy ktoś grasuje –
Mam uciekać czy też stać?
Buka zła – aż strach się bać.
Kiedy strach się we mnie rodzi
A w mych żyłach krew się chłodzi
Gdy nie możesz wstać z podłogi
Kopnij Bukę między nogi.
Kiedyś umówiłem się z chłopakami na piłkę nożną. Przychodzę na boisko uśmiechnięty, przegryzam pączka. I nagle ktoś pyta: kto miał wziąć piłkę? I wszyscy patrzą na mnie. Jeszcze nigdy się tak nie bałem…
Duchy, burze, kominiarze
Wykrzywiają nasze twarze
w przerażeniu i rozpaczy
Co jak Buka nas zobaczy?
Czasem strach ma wielkie oczy
Każdy cień za tobą kroczy
Słyszysz szelest, szum i pisk
Idź daj Buce w pysk.
Wróciłam kiedyś z przedszkola. Wesoła i radosna. I nagle mama woła: Agatko, obiadek! Przybiegłam do stołu, patrzę… a tam – kartoflanka… Jeszcze nigdy się tak nie bałam…
Kiedy idziesz po ziemniaki
a za rogiem potwór jakiś
kły wystawia złe z ciemności
Połam Buce kijem kości!
Idziesz przez podwórko w nocy
A za tobą coś tam kroczy
Gdy ze strachu masz już korbę
Kopnij Bukę z buta w torbę!
Siedzę przed telewizorem, migam kanałami. Cóż strasznego może mi się przydarzyć w domu? Naglę patrzę a tu na „jedynce” – z kamerą wśród zwierząt – odcinek o żółwiach. Jeszcze nigdy się tak nie bałem…
Gdy w ciemnościach ktoś przemyka
A odwaga z ciebie znika
Ktoś za tobą ciągle kroczy
Walnij Bukę między oczy!
Gdy pająki, myszy, szczury
Wyskakują z każdej dziury
Robal w ziemi trupa chrupie
Mamy Ciebie Buko w dup…[1]
1. |
Kabaret PUK |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |