Chciałbym mieć
taką sieć
by w nią wpleść
życia treść
by nią kraść księżycowe światło
albo róż
rannych zórz
taką sieć
chciałbym mieć
by w nią wpaść i nie wypaść łatwo.
chciałbym trwać
żeby znać
zapach łąk
czułość rąk
w ustach mieć kosmyk twoich włosów
dłonie spleść
oczy wznieść
zapaść hen
w piękny sen
pośród traw i rozkwitłych wrzosów
być w siódmym niebie
czuwać kiedy licho śpi
nucić dla ciebie
pisać pieśni jak k.i.
chcę dać ci
jasne sny
ranne mgły
wonne bzy
nocne ćmy ptaki i zwierzęta
letni sad
świat bez wad
stary płot
ptasi lot
wszystko co pamięć zapamięta
w pustych drzwiach
staje bach
strząsa szron
daje ton
gra nam pieśń na sopelkach lodu
pragnąłbym
znaleźć rym
śpiewać z nim
słońca hymn
sławić cud porannego chłodu
wzrok mieć spokojny
liczyć tylko dobre dni
wyrzec się wojny
śpiewać pieśni jak k.i.
chciałbym mieć
taką sieć
schwytać w nią
nudę złą
blaskiem ją rozpromienić w jasność
potem nieść
dobrą wieść
zmienić lęk
w piękny dźwięk
taką sieć chciałbym mieć na własność
mógłbym też
jeśli chcesz
w strofach skryć
życia nić
wtedy już zawsze będziesz ze mną
może świat
za sto lat
będzie trwał
tak bym chciał
złowić go w moją sieć tajemną
by każda wiosna
niosła same jasne dni
ty nam błogosław
wiecznym piórem s. wym K.I.[2]