Odchodzą w drodze, jakby w tańcu
W półkroku stygną w ruchach
Jakby ogniwo zgubił łańcuch
(Zresztą bez szkody dla łańcucha)
Ale karnawał wciąż się toczy
I drepcząc ramię w ramię
Nie chcemy spojrzeć prawdzie w oczy
Bo nas zamieni w kamień
Stawiamy żłobki, szkoły, groby
Roimy się aż miło
Tak pełno nas a jakoby
Nikogo nie było
I lecą poza kres nawiasów
Latawce naszych marzeń
O życiu, co nie kwestią czasu
Ani też splotów zdarzeń
Żremy, pragniemy, wydalamy
Chłoniemy dal za dalą
Świeczki na grobach zapalamy
Wierząc, że nam zapalą
Stawiamy żłobki, szkoły, groby
Roimy się aż miło
Tak pełno nas a jakoby
Nikogo nie było
A kiedy z życia już ogryzki
Wyraźnie widać teraz
We wciąż nam bliskich ciałach bliskich
Szkielety, jak z Dürera
Biją monet, biją dzwony
Wiatr hula nam po stole
Siedzisz, wykreślasz telefony
Czekasz na swoją kolej
Stawiamy żłobki, szkoły, groby
Roimy się aż miło
Tak pełno nas a jakoby
Nikogo nie było[2]
1. |
|
2. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |