Dana, moja dana,
oj dana, moja hej!
Czegoś oczka zapłakała,
Dziewczyno moja, hej!
Oj, tegom ja zapłakała
Nie będę twoja, dana
nie będę twoja.
Ty dziewczyno, ty jedyna,
Ty będziesz moją,
Ino mi się przysieweczki
w polu dostają, hej!
Już się żytko zapłonęło
Już się godzi żąć,
Obiecałeś Jasiu
tego roku wziąć.
A tyś Jasiu już posprzątał,
wszystko wymłócił
A ją biedną, nieszczęśliwą
tylkoś zasmucił.
Ty ze mnie szydzisz,
mój Jasiu,
Ty mię ino wtedy kochasz,
kiedy mię widzisz.
Z ciebie nie szydzę, Marysiu,
Z ciebie nie szydzę,
Ja cię zawsze równie kocham,
Choć cię nie widzę, hej!
Choć cię nie widzę, dadana,
Choć cię nie widzę.
Wziąłbym ja ciebie, dziewczyno
Wziąłbym cię z sobą,
Ale trudna poniewierka
U ludzi z tobą, hej!
U ludzi z tobą, dadana,
U ludzi z tobą.
Przez te bory, przez te lasy
Przez tę dolinę, dolinę,
Jeźli mi cię Bóg przeznaczył,
To cię nie minie, dadana,
To cię nie minie, hej![1]