Czternastego lutego pożegnaliśmy ląd.
Statek nasz – „Princess Royal” – płynął do New Foundland.
Ze czterdziestu chłopaków wyruszyło w ten rejs.
Wiatr był równy ze wschodu, a na kursie wciąż West.
Tak minęły trzy doby, wolno płynął nam czas.
Nagle człowiek na maszcie krzyknął: „Ktoś goni nas!”
Zbliżał się z każdą chwilą, gnał po falach go szkwał,
A pod topem bezana Jolly Roger się śmiał.
Burta w burtę chciał do nas dojść, a gdy blisko już był
„Hej tam! Zejdźcie mi z drogi!” – krzyczał z całych swych sił.
„Ja z samego Londynu płynę do Callao,
Nie próbujcie przeszkadzać, bo was poślę na dno!”
„Przebrasujcie grotżagiel i ustawcie się w dryf!
Mam tu ważną wiadomość, przekażecie ją wy”
„Przebrasuję grotżagiel i ustawię się w dryf,
Lecz dopiero w tym porcie, w którym znajdziesz się ty!”
Od nawietrznej chciał dopaść nas, gonił przez cały dzień.
I z zawietrznej próbował, jednak nie zbliżył się.
Nawet z armat wypalił, ale nie trafił nas,
Potem rufę oglądał, w końcu zgubił nasz ślad.
Chodźcie chłopcy, jest dla was grog, dziś należy się wam.
Chodźcie chłopcy, jest dla was grog, macie tu pełen dzban.
Chodźcie chłopcy, jest dla was grog, humor przyda się wam.
Póki w morzu jesteśmy, nie ma czego się bać.[2]
1. |
|
2. |
http://czteryrefy.pl/ |