Czuwaj! To słowo jako stal
dźwięczące jest i mocne,
ma w sobie jasność cudnych fal,
nie drga w nim smutek ani żal,
w czyn stali jest owocne.
Czuwaj nad duchem, aby on
w bezdroża nie zszedł ciemne,
by głos sumienia nie był dzwon,
co pogrzebowy bije ton,
zwycięstwo trosk przyziemne.
Czuwaj! By wszystkie twoje dni
były jak promyk słońca,
który osusza zmartwień łzy,
precz pędzi ciężkich smutków dni,
pomyślność wzbudza końca.
Czuwaj! Gdy tylko przyjdzie zew,
staniem w obronie ziemi,
niech twój zwycięski zabrzmi śpiew,
by w małodusznych rozgrzać krew,
w potrzebie iść, iść z nimi![1]