Szczęcie jest kruche jak kryształ
Nieszczęście pewne jak skała
Mądrość rzadka jak brylant
W głupoty hałdach się wala
Poezji jest dola żebracza
Chamstwo rechocze po balach
Prawdę psów sfora osacza
Kłamstwo zaś wolność zachwala
Perły na wieprzu korale
Diament i świni da blasku
Człowiek Prometej na skale
Jak zwierzę kończy w potrzasku
Ciernista dla nas ta droga
Nie da nadziei śmierć miła
W ciemności szukamy Boga
A Bóg nas do diabła posyła
Sto razy wierzyłem wierzyłem tysiące
I wciąż wierzył będę nikt mi nie odbierze
Wiary mojej gorącej póki świeci słońce
Nikt mi nie odbierze tego w co ja wierzę
Lecz wiara jednym prawda drugim w życiu
Wszak i złodziej wierzy że ujdzie bez kary
Tak wiele złego dzieje się w ukryciu
Wszędzie wiary tyle wszędzie tyle wiary
Wiara ponad wszystko nie ma z nią dysputy
Dosyć głupców na nią wytoczyło armat
Chcąc dowieść swego dopóki dopóty
Bomba nieodparcie sprawiła że dogmat
Znowu stał się ciałem choć samo umarło
Rozmowę sprawa sprowadza do zera
To co się stało dyskusje urwało
Tak niedowiarek za wiarę umiera
Koło zamknięte stawiałem tarota
Czy znowu sztancę przyłożyć mam starą
Tak lekko otwarte zamknęły się wrota
Znów dogmat powraca. Tą czy tamtą wiarą
Prawdy nie zastąpisz[2]
1. |
|
2. |
http://www.homotwist.art.pl |