Wśród paproci
w cieniu sosny
pod zielonym mchem,
skryli w lesie
spadochrony
desantowcy
trzej.
Desantowcy –
to nie żart.
Każdej nocy
mają start.
Dzisiaj Tatry,
jutro Hel.
Zmiana warty
w każdy dzień!
(gwizd)
Poprzez wrzosy
w kroplach rosy
desantowcy
szli.
Kto ich prosił
do Małgosi
po północy przyjść?
Desantowcy –
to nie żart.
Każdej nocy
mają start.
Więc wybieraj –
ten czy ów?
Zaraz, teraz
będzie twój!
(gwizd)
/Ciągną losy
desantowcy.
Niech rozstrzyga
traf.
Kto zostanie
u Małgosi –
Janek, Franek?
– Stach! –
Desantowcy –
to nie żart.
Każdej nocy
mają start.
Dzisiaj Tatry,
jutro Hel.
Zmiana warty
w każdy dzień.