Ona już daleka jak zimne słońce, które widzisz we mgle
Nie usłyszy więcej nikt tej melodii, którą oddałeś jej
Rozstrojonej struny dźwięk, samotności cichy płacz
Coraz głośniej jednak gra niepokorna, wiecznie głodna dusza twa
I do biegu zrywasz się, choć z ran jeszcze płynie gorąca krew
Gdy z gitary ścierasz kurz, pierwszy uśmiech wolno rodzi się
Nie ma jej, nie wróci tu, nowy głód do przodu pcha
Dzień jak świeca topi się, krzyczy zmarnowany czas
Nie pytaj mnie co robić, biegnij, ratuj siebie
Nie pytaj mnie gdzie sens, bo ja także tego nie wiem
Nie pytaj, biegnij szybciej by serce twe nie spało, nie
Już coraz więcej wiesz, lecz ciągle czegoś mało jest
Jak pijany chodzisz tym co przynosi każdy nowy dzień
Tyle smaków, tyle barw, pośród nich jej obraz blednie jak sen
Choć to niebezpieczne jest – idziesz coraz głębiej w las
Coraz szybciej kręci się szpula z filmem w którym grasz
Nie pytaj mnie co robić, biegnij, ratuj siebie
Nie pytaj mnie gdzie sens, bo ja także tego nie wiem
Nie pytaj, biegnij szybciej by serce twe nie spało nie
Już coraz więcej wiesz, lecz ciągle czegoś mało jest[2]
1. |
|
2. |
http://www.anja.pl/ |