Wykołysały Ciebie poznańskie równiny…
Nad Gopłem przepędziłaś twe lata dziecięce,
rozkochana w Kruszwickich słowików piosence
i w brzęku złotych barci Piastowej krainy.
Kraków odział Cię w pysznych królów karmazyny
i poczęłaś miłować szczęk rycerskiej zbroi
i szum skrzydeł husarskich ... A synowie twoi
rozszerzyli praojców potężne dziedziny.
Świat cały bił pokłony stołecznej Warszawie,
aż dnia pewnego ujrzał z podziwienia niemy,
iż umierasz, w przepychu będąca i sławie…
Lecz nie zginęłaś, Polsko, póki my żyjemy!…
Niezadługo pochylą przed Tobą sztandary
I Poznań i Warszawa i Kraków prastary…[1]