Obywatelu!
Świat przez palce ci przecieka
A ty w fotelu
Nie bujanym, bo i skąd.
W tej śmiesznej pozie
Nigdy wiosny nie doczekasz
Więc otwórz oczy
I do życia zmień front!
Przed tobą dzieło
Obliczone na zamiary
Przed tobą sprawa
Która nęci, która kusi
Której słyszysz drżący zew.
Jest jeszcze tyle
Do złożenia z rąk ofiary
Jest jeszcze tyle
Do przebrania z ziarna plew!
Obywatelu!
Spójrz na zegar bez odrazy
Masz przyjacielu
Do stracenia tylko cześć!
Spraw krzywe lustro
By wyczytać z własnej twarzy
Choć nędzny pozór
Że w tej gębie jest treść!
Przed tobą dzieło
Obliczone na zamiary
Przed tobą sprawa
Która nęci, która kusi
Której słyszysz drżący zew.
Jest jeszcze tyle
Do złożenia z rąk ofiary
Jest jeszcze tyle
Do przebrania z ziarna plew!
Obywatelu!
Próżno czekasz życia puenty
Tu nie trybuna
Z której padnie tani bryk
Nie klnij żywota
Że jest durny i przeklęty
Sam lepiej puencie
Wyznacz jaki taki bieg!
Przed tobą dzieło
Obliczone na zamiary
Przed tobą sprawa
Która nęci, która kusi
Której słyszysz drżący zew.
Jest jeszcze tyle
Do złożenia z rąk ofiary
Jest jeszcze tyle
Do przebrania z ziarna plew![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |