Drzewa warszawskie z parków i skwerów
są jak grające harfy.
Czas po gałęziach struny dobiera
przejrzystą dłonią wiatru.
Gdy śpiącym miastem kołysze księżyc
w hamaku srebrnych snów,
słuchaj uważnie mowy gałęzi,
słuchaj znajomych słów.
O czym mówią warszawskie drzewa,
jakie pieśni śpiewają po nocach?
Nowa prawda w gałęziach dojrzewa
czy legenda, jak z wierszy Or-Ota?
Czy historii zapis bezcenny,
czy dni naszych dzisiejszy głos?
Czy piosenkę wiślanej Syreny
powtarzają nam drzewa co noc?
Drzewa z Łazienek w noce bez wiatru,
gdy cień się ostro kładzie,
wciąż pamiętają dworskie theatrum
1 noc, tę wlistopadzie.
Te w Saskim Parku, okaleczałe,
jak weteranów chór
dni przywołują czarnym chorałem
z plujących ogniem chmur.
O czym mówią warszawskie drzewa...[1]