Nad brzegiem morza tuman wilgotny
wszystko dokoła okrywał,
A na swej łódce Kaszub samotny
swoją kochankę tak wzywał:
– Płyń, wdzięczny głosie, po morskiej fali,
Usłysz, ach, usłysz mnie, luba,
i na wezwanie przybądź z oddali
Tu, do swojego Kaszuba.
– Przybądź, ach, przybądź, bo nie mam czasu,
Ciebie, kochanko ma, wzywam,
bowiem ja jestem twój miły Kaszub,
Co na tej łódce tu pływam!
Tak młody Kaszub wołał ze łzami,
Żeby przybyła tam wkrótce,
a jednocześnie ruszał wiosłami,
pływając po morzu w łódce.
Pływał i oczy swe wypatrywał,
Czy biegnie doń jego luba,
Ale niestety nikt nie przybywał
Do nieszczęsnego Kaszuba.
Morze szumiało, głos leciał w pustkę,
Wiatr szarpał żagiel z łopotem,
Zapłakał Kaszub, wytarł nos w chustkę
I powiosłował z powrotem.[2]
1. |
|
2. |
http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=d&nazwa=58 |