Gdzieś w Dżeholu medyk Fu-Dżan-Ko
Tęskni za rodzinnym Tokio
I wspomina starą matkę swą,
Tęskni za nią ciągle, chciałby znowu ujrzeć ją.
Sięga pamięcią Fu-Dżan-Ko,
Gdy plakaty biły w oczy!
„Spójrz, czy ci ziemia nie pali nóg,
Japonia cię wzywa i Bóg.”
Tak musi być, bo tak sam cesarz kazał
I tajna rada,
Co nami włada,
Tak musi być dla dobra kraju i rozkwitu,
Japonia mieczem musi zdobyć rynki zbytu.
Nie znaczy nic ta krew, co się przelewa:
Za naszych braci Mandżu zapłaci.
Jak śmie się burzyć chiński lud, gdy mamy rację:
Cywilizację niesiemy mu.
Dziś bandażował Fu-Dżan-Ko
Krwawe głowy i kikuty,
Jutro tych samych wyśle stąd –
Jednych do szpitali, drugich znowu hen na front.
Widział mundury Fu-Dżan-Ko,
W dal człapiące ciężkie buty
I ręce, które siały śmierć,
I głowy wbite na żerdź.
Tak musi być...
Aż naraz przejrzał Fu-Dżan-Ko
I przemówił do żołnierzy:
Że cesarz sieje całe zło –
Dla jakichś trustów mają ziemię zraszać krwią.
Dziwne miał szczęście Fu-Dżan-Ko:
On poległych już nie ujrzy,
Sąd wojenny skazał go na śmierć:
Rząd luf skierowano mu w pierś.
Tak musi być...[1]