Już zachodzi jasne słońce
za borem, za rzeką,
tak bym chciała z tobą, miły
iść drogą daleko.
Hen, daleko, gdzie te zbocza
zielone, zielone,
gdzie strumienie chłodne biją,
szumiące spienione.
Tyle chcę ci wyznać,
tyle wypowiedzieć
w słowach najpiękniejszych
z najpiękniejszych słów.
Ale cóż po słowie,
nie wystarczą słowa,
więcej ci opowie
kiść wilgotnych bzów.
Pójdę z tobą, gdzie zakwita
puch biały jabłoni,
tam nas dzień przemijający
nie zdąży dogonić.
Umykają nasze lata,
znów kwitną jabłonie,
gaśnie słońce już za rzeką,
a serce wciąż płonie.[1]