La, la, la...
Po co długo i zawile
zakosami dróg się wlec?
Tam sasanka i zawilec
w leśnym gąszczu kryją się.
Choć zatrzymasz się na chwilę,
krótsza droga – bliższy cel...
To młodości jest przywilej
zawsze dojdzie tam, gdzie chce...
Na przełaj! – przez doliny i góry, i rzek!
Na przełaj! – gdzie jak zorza czerwieni się głóg!
Na przełaj! – niechaj wiatr nam całuje powieki,
nikt przed nami nie odkrył tych dróg!
Po co ciągnąć się jak szkapa,
której zobojętniał los,
gdy od łąki taki zapach,
kiedy w lesie gwiżdże kos?
Po co gładką dreptać szosą,
gdzie oślepia oczy kurz,
gdy tak lekko nogi niosą
polną ścieżką pośród zbóż...
Na przełaj...
Opuszczone gdzieś mogiły
wśród splątanych drzemią traw;
kwiaty na nich położymy
na pamięci naszej znak.
Powrócimy młodą myślą
w niespokojny, trudny czas...
Dziś w słoneczną, dobrą przyszłość
idzie śmiało każdy z nas!
Na przełaj...[1]