Głośmy w prawowiernych gronie
Ewangelicznego męża,
Co stając w bliźnich obronie,
Łzy osusza, zło zwycięża.
Na próżno chce Go przed światem
Los taić w ukrytym stanie;
Niewinność zowie Go bratem,
Ozwało się powołanie.
Jeszcze w poranku młodości,
Wśród rówieśników zabawy,
Widać po Jego litości,
Do jakiej przeznaczon sprawy.
Duszy i serca przymioty
Razem z Wincentym wzrastały;
Dla Boga pokochał cnoty,
Dla Boga poświęcił chwały.
Uczuć czystością pierś wzmacnia,
Na licach skromność zasiada;
Prostota umysł uzacnia.
Czynami roztropność włada.
Łagodność nauczycielem,
Święta pokora mistrzynią;
Słowo Boże pracy celem,
Wzorowym kapłanem czynią.
Niestety, lecz Bóg tak zrządził,
Już Turczyn za łupem ściga;
Nasz święty po morzu błądził,
Pojmany, łańcuchy dźwiga.
Wincenty w więzach śle modły,
Bóg wielki dopełnia dzieła;
Dłoń Pana kruszec rwie podły,
Co wiary godło ścisnęła.
Pod opieką Matki Boga
Płyną; – po krótkiej żegludze,
Kiedy ominęła trwoga,
Pan składa podzięki słudze:
Że go na niewinnych łono
Z bezbożnego wyrwał kraju,
Gdzie za główny punkt kładziono
W sprosnem życiu szukać raju.
Już Cię nie krępują pęta,
Wolnyś, na łonie ojczyzny.
Miłość Cię zapala święta,
Ty cierpiącym goisz blizny.
Co za obfite dlań żniwo!
Nie zna gorliwości granic;
Przejęty wiarą jest żywą,
Krew za nią przelać ma za nic.
My Ciebie naszym Patronem
W sprawie wieczności mieć chcemy
Broń przed Najwyższego tronem
Nas grzesznych, bo poginiemy.
Patrzmy na ten wizerunek,
Co za dobroć się maluje!
W Jego oku już ratunek
Nieszczęśliwy wyczytuje.
Boże wielki! Boże wieczny!
Wysłuchaj próśb Twego sługi;
Stan nasz tu nie jest bezpieczny,
Boże, widzisz te łez strugi.
Błagamy Cię, Jezu Chryste,
Racz nas wspierać Twemi siły;
By przynajmniej chęci czyste
Przy zgonie nas uwieńczyły.[1]
1. |
Siedlecki Jan, Śpiewniczek zawierający pieśni kościelne z melodiami dla użytku młodzieży szkolnej, wyd. 5 poprawione, Kraków, Księża Misjonarze na Kleparzu, 1908, s. 308–310. |