W noc Bożego Narodzenia
Gdy świat cały spał jak suseł
Zacna, stara ciotka Gienia
Zabierała się do guseł.
Siadywała pod choinką,
Butelczynę miała w ręku,
Pociągała sobie winko
I wróżyła z różnych dźwięków.
Ja, co cztery latka miałem,
A więc jeszcze byłem głupek,
Z przerażeniem siadywałem
U ciocinych zacnych stópek.
Gdy w obórce u sąsiada
Zaryczała nagle krowa,
Ciotka Gienia tak powiada:
– Pewnie umrze Maciejowa!
A znów kiedy pies zawyje,
Ciotka inną mówi bajkę:
– O, Krupczatko się upije
I Dreptaka dziabnie majchrem!
Zaś gdy spadł ze ściany obraz,
Ciotka Gienia w krzyk: – O rany!
Znowu będzie kiepska kobra
Albo pomór na barany!
Wystraszony chciałem czmychnąć,
Patrzę jak tu wyjść po cichu,
Aż tu pech: musiałem kichnąć,
Ciotka zaś wnet wróży z kichu! –
Gdy wyrośniesz duży, duży,
To jak wykazują gusła,
Z których ci ciotunia wróży
Będziesz śpiewał różne głupstwa!
Zaczniesz śpiewać je już w szkole,
Zaś w późniejszym życia stadium
Będziesz, biednyż ty matole,
Śpiewał te głupoty w radiu!
Tu wrzasnąłem jak szalony
I ze strachu hop za dźwierze!
Choć w nijakie zabobony
Nie wierzyłem i nie wierzę![1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://waligorski.art.pl |
3. |