Hej, dzielni morscy bracia, opowiem dzisiaj wam
O bitwie, w której walczył nasz okręt „Nottingham”.
Dowodził tam Irlandczyk, co zwał się Somerville,
Odważny chłop, jak mało kto, tak dziarsko wroga bił.
Ósmego czerwca rano, gdy staliśmy w Spithead
„Kotwica w górę!” – rozkaz padł, wyrwaliśmy ją wnet.
„Kurs prosto na Irlandię” – następny rozkaz padł.
Jak mus, to mus. Do wiatru kurs! Nasz wróg już czyhał tam.
Niewiele mil odmierzył czas, nim ktoś wypatrzył go.
Francuskie znaki dumnie niósł i prosto na nas rżnął.
„Pozdrówcie Francję” – Stary grzmiał, on spytał: „A skąd wy?”
Odkrzyknął mu, że z Liverpool, a „Londyn” – to nasz bryg.
„Czy będziesz z nami walczyć? Kim jesteś? – pytam cię”
Kapitan na to odrzekł mu: „Już wkrótce dowiesz się”
„Opuśćcie swą banderę! Nie macie z nami szans.
A jeśli nie poddacie się, to zatopimy was”.
Gruchnęliśmy ze wszystkich rur, zgłupieli france do cna,
Gdy grotmaszt z takielunkiem wraz jak piorun spadł na pokład.
Nie było już litości, walczyli resztką sił
A huk z naszych dział pożogę siał, rozbiliśmy ich w pył.
Ich wrak wnet wzięty był na hol, Bóg dał nam dobry wiatr
I dalej, aż do Plymouth Town pozwolił płynąć nam.
Teraz zdrowie kapitana i załogi wypić czas,
Więc w górę szkło i aż po dno wypijmy wszyscy wraz.[1]
1. |
http://czteryrefy.pl/ |