Za głowę złapałby się tata,
popatrzyłby na mamę wilkiem,
paskudztwo, rzekłby, nie herbata,
sosnową w niej znalazłem szpilkę!
A my siadamy u ogniska,
gdy noc na złoty wejdzie szlak,
blaszane kubki wiara ściska
i bum ta ra ra,
bum ta ra ra,
śpiewa tak:
Herbata z kociołka na trójnogu,
igliwiem pachnąca herbata
to nektar, ambrozja, rozkosz bogów,
jedyne lekarstwo na katar!
Czy gwiazda się w niej topi, czy szyszka,
czy ćma ją jakaś muśnie skrzydlata,
herbata z kociołka zawsze pyszna,
bo smak ma przygody i lata!
Gdy z wakacyjnych dróg powrócisz,
choćbyś królewskie jadł śniadanko,
głęboko nieraz cię zasmuci kakao,
nawet z bitą pianką!
A ,w noc, gdy zaczniesz kuć algebrę,
to znów ci czegoś będzie brak,
blaszany kubek zalśni srebrem
i bum ta ra ra,
bum ta ra ra,
brzęknie tak:
Herbata z kociołka...[1]