W pewnej wsi niedaleko stąd
stary kościół przycupnął wśród drzew
a w kościele tym młody ksiądz
służył Panu nocą i dniem
Na parafian z ambony grzmiał
wystukiwał im ziemski krąg
czasem w karty z prefektem grał
bo ten wierny był z wiary chłop
Aż tu kiedyś w spowiedzi czas
słyszy dziwnie gorący szept
słodki oddech owiał mu twarz
i nie taki ciężki był grzech
Zamknął kościół na czwarty spust
a był lipiec – cesarstwo pszczół
i na niebie lśnił wielki wóz
jadąc sypał gwiazdy spod kół
Lecz Pan dostrzegł jak razem szli
gdy uchylił firankę chmur
bo miał bardzo zmarszczone brwi
kiedy groził im palcem w dół
I ktoś widział – lecz o tym sza
głupie plotki odejdźcie precz
że się przy tym pod wąsem śmiał
ale to już osobna rzecz[2]
1. |
|
2. |
http://www.podbuda.pl/ |