Przyleciały pierwsze ptaki
pierwszym lotem,
zakrzyczały brzegi jezior
szuwarami.
Pojedziemy, pociągniemy
leśnym traktem,
zaśpiewamy wieczorami
pod gwiazdami.
I wtedy nam
staną się bliskie
i każdy kwiat,
i trawy wszystkie.
I nawet wiatr,
i nawet echo
nie będzie już
śpiewać daleko.
Zielony świerszcz
zagra nam pierwszy
i wszystko nam
wyjdzie naprzeciw.
I będzie tak,
jakby wieczorem
siadł z nami świat
razem za stołem,
za stołem siadł
z nami świat,
razem za stołem.
Przejdą lata w dzikich różach,
miną wcześnie.
I kukułki rozgadają maj
niejeden.
A my ciągle tamtym traktem
choć w pamięci,
a my ciągle – wieczorami
pod gwiazdami.
I wtedy nam...[1]