Zabrałem szampon i ręcznik frotę
Mówię do żony Joanny
Kochanie ja jak w każdą sobotę
Idę się myć do fontanny
Idą też Zbyszek, Jurek i Zenek
Kochanie nie róbże hecy
Wszyscy idziemy dbać o higienę
Zbyszek umyje mi plecy
Żona akurat jadła makrelę
Rzuciła rybą o ścianę
„Znam ja te wasze, wspólne kąpiele
Wrócisz pijany nad ranem!”
Żona chwyciła szczotkę na kiju
I taką zmoczoną szmatę
Szmatą mnie dała trzykroć po ryju
Takie Kujawskie Karate
Uciekłem chociaż boli mnie ręka
Pod tężnią czekał na mnie brat
Mówi, że wczoraj zamknęli Zenka
Że może dostać dziesięć lat
Zenek miał zawsze życie pechowe
Złapali go jak szedł na złom
A jakby sprzedał kradziony rower
To by se kupił drugi dom
Inowrocławska zorza poranna
Domu mnie otworzyła drzwi
Za drzwiami stała moja Joanna
Inaczej mówiąc, stał Bruce Lee
Ciosy ma mocne choć dłonie małe
Żona uwierzyć nie chciała
Że się tak strasznie sponiewierałem
Na urodzinach Turnaua[1]
1. |
Andrus, Artur |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |