Ulicą idę, mrok wokoło, w oknach światła
I nagle jakaś postać krzyk wydała z gardła
„Hej, brachu, kopsnij szluga, biednemu daj na chleb –
Inaczej w łeb, inaczej w łeb”.
Ref.:
I jak tu nie być dobrym, jak nie być szczodrym
Jak ludziom nie pomagać, kiedy są w potrzebie,
Z miłością traktuj ludzi, jak święty żyj
Inaczej w ryj, inaczej, brachu, w ryj.
W pracy mam ciepło, zresztą lubię to co robię,
W nogi mam ciepło i nie leci mi na głowę
Tylko dyrektor wkurza mnie wciąż prosząc o przysługę
„Kochany, mógłbyś dzisiaj zostać nieco dłużej?”...
Żona – ach – któż nie kocha żony
Ten cud specjalnie dla mężczyzny jest stworzony.
Lecz czemu Boże, dałeś kobiecie dar wymowy –
Nie dość, że gada to z pomysłem wyskakuje ciągle nowym!
Jak widać z powyższego, przez wszystkie życia męki
Chcesz, czy też nie, przejść musisz tak, jak święty.
I ta świadomość by wykończyć mogła cię,
Gdyby nie jedna mała ale ważna rzecz:
Ja też czasami kogoś o coś bardzo proszę
I wiem, że nie odmówi. Czemu? – Bo nie może!
I cieszę się jak dziecko, gdy koleś męczy się,
Z uśmiechem wymuszonym śpiewając słowa te:
Ref.:
I jak tu nie być dobrym, jak nie być szczodrym
Jak ludziom nie pomagać, kiedy są w potrzebie,
Z miłością traktuj ludzi, jak święty żyj
Inaczej w ryj, inaczej, brachu, w ryj.[1]
1. |
Gurłacz, Grzegorz |
2. |