Nawet, gdy czas nasze ślady zniósł
z ławki, co była jak schron,
W parku gdzie tor miasto tnie na pół,
siedzimy tam dalej wciąż.
Bo nie ma dna,
kiedy pije się
wino i krew jednym tchem.
Co to jest żal,
kiedy nie pytam Cię
czy to ostatni był dzień
przecież nie.
Zgoda, że jest zapisany los
biegnie ten tor w każdym z nas
i niech by znów doniósł na nas ktoś
chodzimy zobaczyć ten park.
Bo nie ma dna,
kiedy pije się
wino i krew jednym tchem.
Co to jest żal,
kiedy nie pytam Cię
czy to ostatni nasz dzień
przecież nie
Bo nie ma dna...[2]
1. |
|
2. |
http://andrzejpiaseczny.art.pl/ |