W ogrodzie niedojrzałych spraw
Przewlekłych skarg na wrzesień
Przychodzi taki moment, że
Świeżutki maj mieć chce się.
Zostaje wtedy tylko żal
I czas na przeczekanie
Herbatka z malin, słodki mus
I słodkie zaklinanie:
Na grzechy, które pychą są brzemienne
I na miłości późne, czyli zbyt jesienne
Na pensje, co zadają ból
Na klęski nie zagranych ról
Okłady z serc, zbawienne
gdy codzienne!
A kiedy niespodzianie kimś
Zawładnie myśl szalona
Że warto poznać jaka jest
Księżyca druga strona
Gdzie nawet grzechu inny smak
Że aż się nie chce wracać
I tylko pospolitość dnia
Przywróci go dla świata!
Na grzechy, które pychą są brzemienne
I na miłości późne, czyli zbyt jesienne
Na pensje, co zadają ból
Na klęski nie zagranych ról
Okłady z serc, zbawienne
gdy codzienne![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |