Konie pędzą po stepie
Jak biel po zieleni
Krew w nich chluszcze
Jak fala rozwarta nad skałą
Może chce wessać w siebie
Twardą ziemię całą
A koń szlaki stepowe
Wśród wczesnej jesieni
Jeszcze leci przez niebo
Dniem ciągniona chmura
Ptaków zwarty bumerang
W ciepłe kraje wraca
I wiatr, który wciąż skrzydła
Tych ptaków obraca
Zagrzebuje się w drzewach
A trawa ponura
Robi się na jesieni
Stepowej, niezżęta
Niepotrzebna nikomu
I nikt nie pamięta
Kto jej źdźbła ruchome
Przedeptał w pośpiechu
Może jeszcze powróci
Lub w dal odpłynie
Jak ta woda co skręci
Koła w białym młynie
I odejdzie w życia
Zanurzyć się grzechu[2]
1. |
|
2. |
http://www.michalbajor.pl/ |